-W moich ciuchach ci do twarzy-zaśmiał się.
-Jutro ci je oddam-mruknęłam.
-Zostaw je, może następnym razem to ja będę u ciebie spał, wtedy się przydadzą-puścił do mnie oczko i uśmiechnął się szeroko.
-Nie będzie kolejnego razu.
Chciałam wyjść z jego pokoju, ale przeszkodziła mi jego ręka, która odgradzała mnie od korytarza.
-Gdzie ty się wybierasz?-zapytał.
-Do domu idioto.
-Mogłabyś się zachowywać trochę grzeczniej? Poczekaj zawiozę cię.
-Nie potrzebuję twojej pomocy-syknęłam.
Z drzwi na przeciwko wyszła pani Grey, widząc mnie uśmiechnęła się szeroko.
-Nicola, skarbie jak miło cię widzieć.
-Dzień dobry-uśmiechnęłam się delikatnie.
-Jak było na imprezie?
-Dobrze-odpowiedział Jacob.
Młody Grey był bardzo podobny do swojej matki,miał jej brązowe oczy i rysy twarzy.Włosy jak i postawę odziedziczył po swoim ojcu, który za pewnie siedział w swoim gabinecie. Spojrzałam ponownie na kobietę.
-Mam nadzieję, że to nie był kłopot, że tu spałam.
-Skądże kochanie, wpadaj częściej. Jacob nie namawiał cię do niczego?-szepnęła do mnie.
-Mamo-jęknął.
-Kochanie dobrze wiemy, że masz popędy seksualne.
Zachichotałam cicho. Uwielbiałam ją, za tą prawdomówność. Potrafiła go tak szybko przyprowadzić do porządku, albo zawstydzić.
-Boże, mamo. Poczekaj Nikki, przebiorę się i zawiozę cię do domu.
Jacob zniknął w głąb pokoju, natomiast ja razem z panią Grey poszłam do kuchni, gdzie leżały naleśniki w polewie czekoladowej. Nie byłam jednak głodna i odmówiłam śniadania. Rozmawiałam z kobietą na wszystkie tematy, które nam się napatoczyły. Chłopak jednak nadal nie przyszedł do kuchni. Pożyczyłam trampki od jego mamy. Weszłam ponownie po schodach na korytarz pukając do drzwi Jacoba.
-Otwarte-krzyknął.
Otworzyłam delikatnie drzwi. Stał przy łóżko i zakładał dresy. Zrobiło się niezręcznie gdy zobaczyłam go w samych bokserkach.
-Długo jeszcze?-zapytałam.
-Chwila.
-Twoja mama pojechała już do pracy, kazała ci przekazać kartę jeśli chciałbyś coś kupić.
Położyłam na komodzie wcześniej wspomnianą rzecz. Usiadłam na krawędzi łóżka i czekałam.
***
-Tak,przyjdę-mruknęłam znudzona.
Położyłam się na swoim łóżku, na szczęście już w swoich ciuchach. Cała pachniałam płynem Jacoba, więc ponownie się wykąpałam.
-Zaprosiłam prawie całą szkołę, oczywiście tych popularnych-zaśmiała się Anna.
-Jak tam z Jacobem? Mieliście upojną noc?-pisnęła Claudia, która siedziała u blondyny.
-Nic nie było.
-Jak to? Zgrywasz niedostępną?
Po prostu się rozłączyłam, miałam dość tej rozmowy. Wybrałam tak bardzo znany mi numer, na którym tylko mogę polegać i poprosiłam o spotkanie, po moich zajęciach.
***
Przebrałam buty, sprawdziłam w lustrze jak wyglądam i wyszłam na salę treningową, gdzie wszyscy już się zebrali, czekali na trenera. Chodziłam tutaj dwa razy w tygodniu od pięciu lat. Kochałam taniec, to było moje życie. Tutaj czułam się wolna od rozkazów rodziców, nawet miałam w nosie, że tańczę z Jacobem. To nie było ważne. Ciężko pracowałam, żeby znaleźć się w najlepszej grupie tanecznej, tej szkoły. Do sali wszedł przebrany pan Proussel, nazywaliśmy go jednak zwyczajnie Proul.
-Dobra, kochani rozgrzewka.
Wszyscy jak na zawołanie ustawili się po całej sali i rozciągali się. Każdy miał jakieś swoje ulubione miejsce, tak żeby widzieć się w lustrze. Moje było z tyłu, praktycznie pod ścianą. Tam czułam się dobrze. Nikt nie mógł mnie oglądać z tyłu. Zresztą i tak każdy był skupiony na siebie i swoim ciele. Po pomieszczeniu rozbrzmiewała piosenka, która świetnie nadawała się na początek zajęć. Zrobiłam kilka skłonów, brzuszków, pompek, kilka rozciągających ćwiczeń i praktycznie byłam rozgrzana. W połowie zajęć byłam już w pełni gotowa na nowe wyzwanie, które przygotował nam trener. Uczyliśmy się każdego stylu po trochę. Wszystko wyuczyliśmy do perfekcji. Ciężko było wybrać między nami najlepszą osobę. Co prawda, każdy z nas nie był idealny we wszystkim. Każdy miał swoją ulubiony styl. Najbardziej, jeśli chodzi o mnie przypadł mi jazz, który udoskonalam od zawsze.
-Mam dla was dzisiaj choreografię do jazzu.
Kilka osób razem ze mną ucieszyło się na tą wiadomość.
-Pamiętacie, z naszego obozu kilka figur? Otóż...
I tak zleciały całe dwie godzinny. Aż żal było mi zejść z parkietu. Świetnie mi szło. Na następnej lekcji mieliśmy ćwiczyć już w parach. Niestety. Doprowadziłam się do porządku i wyszłam z budynku.
-Nikki!
Obejrzałam się do tyłu i zauważyłam Jacoba, który szedł w moją stronę.
-Co się dzieje?-zapytałam.
-Dzisiaj jest ta impreza u Anny, przyjechać po ciebie?
Złapał się z szyję i lekko ją pocierał swoją dłonią. Podniosłam brwi zdezorientowana tym pytaniem.
-Słucham?
Spojrzał na mnie. Dobra, przyznam. Jego oczy nawet na mnie robiły wrażenie. Ta płynna czekolada.
-Przyjechać czy nie?-zapytał zirytowany.
Uśmiechnęłam się.
-Dlaczego chcesz to zrobić?
-Serio? Nie możesz się po prostu zgodzić?
-Niech będzie, możesz przyjechać. Bądź o osiemnastej.
Obróciłam się ponownie i ruszyłam w stronę parku. Rozejrzałam się i nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Chciałam wyciągnąć telefon i zadzwonić po nią, ale ktoś zakrył mi oczy rękoma. Uśmiechnęłam się, czując jej perfumy. Zawsze je używa. Uwielbia je. Zaśmiałam się. Kiedy tylko znowu powrócił mi wzrok zauważyłam swoją najlepszą przyjaciółkę. Przytuliłam ją mocno, co spowodowało jej śmiech.
-Dość tych czułości.
Podeszliśmy do pobliskiej lodziarni i zamówiłyśmy swoje ulubione lody, ona czekoladowe, a ja pistacjowe. Usiadłyśmy na ławce, która wyglądała na solidną, nawet jeśli drewno nie było już tak nowe jak na innych. Opowiedziałam jej całą historię z wczorajszą imprezą i dzisiejszym porankiem.
-Co ty chrzanisz? -wykrzyknęła.-Przecież ty go nienawidzisz.
Używała przekleństw, taka już była. Chociaż nie wyglądała na tą niegrzeczną dziewczynkę. Kochałam ją za ta ją szczerość, która używała tymi brzydkimi słowami. Sama się od niej nauczyłam kilka słów. Przy niej mogłam to robić. Dla niej to było normalne, ale gdybym powiedziała na przykład "kurwa" przy dziewczynach ze szkoły uznałyby mnie za dziwaka, bo jeśli ktoś przeklina to jest z niższej sfery, tak uważają uczniowie mojej szkoły. Wysoko ustawione dzieciaki przez swoich bogatych rodziców nie mogą używać takiego słownictwa.
-Byłam pijana Caroline.
Zaśmiała się.
-Ciągnie cię do niego, zresztą się nie dziwię do cholery. On jest na maksa przystojny.
-Przestań. ON to zrobił pierwszy, ja bym tego nie zrobiła.
-Ale odwzajemniłaś to dziewczyno! Pewnie jego ego uważa, że jesteś jego. Zaoferował ci nawet nockę, cóż za szlachetne zachowanie z jego strony.
Tym razem to ja się zaśmiałam.
-Nigdy nie będę jego.
-Słuchaj, ty tak uważasz teraz. Ale kiedy wasi rodzice was wyślą do kościoła na zawarcie małżeństwa to będziesz skazana na niego na zawsze Nikki. Taka jest prawda.
Spuściłam głowę. Miała skubana racje. Jestem na niego skazana...
-Nie dopuszczę do ślubu-mruknęłam.
-Oj, twoi rodzice nie pozwolą ci do tego skarbie. Wiesz o tym.
-Nie mówmy o tym, mam dość tej pochrzanionej sprawy. Jak u ciebie?
Uśmiechnęła się rozmarzona.
-Do mojej klasy doszedł Carol. Jest cholernie słodki-oblizała usta.
Popchnęłam ją ręką w ramię, śmiejąc się.
-Przecież ty nie lubisz słodkich chłopczyków.
-Mogę zmienić zdanie dla jego klaty.
Zaśmiałyśmy się głośno zwracając uwagę przechodniów.
***
-Na razie!-krzyknęłam.
Zamknęłam drzwi frontowe i wyszłam na ciepła noc. Wsiadłam do ciemnego Audi, zapięłam pasy i spojrzałam na mojego kierowcę dzisiejszej nocy, który uśmiechał się przez całą drogę. Był ubrany w ciemne dżinsy i biały podkoszulek, który podkreślał jego mięśnie brzucha. Jego włosy jak zwykle były postawione do góry, na żel, ale dzisiaj miał również na nich czarny kapelusz w stylu Michaela Jasksona. Natomiast ja miałam na sobie białą sukienkę, która miała spódnicę w bombkę oraz białe koturny, które uwielbiałam zakładać. Były bardzo wygodne. Wiedziałam, że będę żałować tego koloru sukienki, bo za pewne cała będzie pobrudzona, ale ważne jest pierwsze wrażenie, racja? Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po tej nocy. Ale na pewno będzie ciekawie. Przy wejściu przywitałam się z dziewczynami, Jacob zniknął od razu gdzieś w głębi domu. Zamówiłyśmy po drinku, postanowiłam, że dzisiaj będę bardziej ostrożniejsza. Usiadłyśmy przy barze, który obsługiwał na prawdę przystojny chłopak.
-Nicola-szturchnęła mnie Claudia gdy zamawiałam kolejny trunek.
-Co?
-Patrz.
Pokazała mi na parkiet gdzie wszyscy tańczyli, ale nie chodziło tutaj o jakiś kiepski taniec, czy źle ubraną dziewczynę. Na środku Jacob tańczył z jakąś blondynką, która miała ciało modelki, była w wzroście swojego partnera. Miała na sobie czarną sukienkę, która ledwo zakrywała jej pupę. Jej włosy falami opadały na plecy, każdy mógł jej zazdrościć wyglądu, zwłaszcza ruchów. Ocierała się o przyrodzenie chłopaka, któremu sprawiało do wielką przyjemność. Świetnie, niech idzie się z nią jeszcze pieprzyć. Widać było, że był nią oczarowany. Każdy na tej sali mu jej zazdrościł, wybrał najlepszą zdobycz. Obróciłam się do barmana i zakończyłam zamówienie. Wolałam nie oglądać ponownie jak ona tańczy wokół niego. Bałam się, że zrobię coś głupiego. Pobiegnę i zrobię scenę zazdrości, albo coś gorszego. Gdyby nie ta scenka, może nie najebałabym się znowu, bo miałam dzisiaj być grzeczną dziewczynką, ale nie dał mi wyboru. I chociaż nie wiedziałam, dlaczego podrywam jakiegoś gościa, a potem z nim tańczę zbyt seksownie i uwodzicielsko niż powinnam, żeby Jacob był zazdrosny, bo przecież go nienawidziłam, to jednak to zrobiłam. Przeskakiwałam z kwiatka na kwiatek. Tamtej nocy zmieniałam facetów jak rękawiczki. Chciałam się odprężyć, ale gdy byłam trzeźwa to nie wychodziło mi to za dobrze, bo gdy tylko zamykałam oczy widziałam go tańczącego z nią, więc musiałam się napić i to porządnie. Kiedy byłam w na prawdę w złym stanie i ledwo się trzymałam na nogach, chociaż dalej tańczyłam, poczułam jego zapach i ręce obejmujące mnie w talli.
-Znowu przeholowałaś. Imprezy to nie twoja specjalność-zaśmiał się.
-Imprezy są po to, żeby się porządnie najebać i zapomnieć o wszystkim-mruknęłam.
Na pewno zaskoczyłam go swoim językiem, ale nie zrobił mi żadnych wyrzutów na ten temat. Zabrałam jego kapelusz i założyłam na swoją głowę.
-Lepiej w nim wyglądasz-szepnął mi do ucha.
Przybliżył mnie jeszcze bliżej siebie, obejmując mocno. Tańczyliśmy do jakieś wolnej piosenki. Pewnie wyglądaliśmy jak zakochana para, która się pogodziła po zbędnej kłótni. Ale nadal byłam na niego zła za tą blondynę, a nie powinnam. Co się ze mną dzieje?
-Dziwne, że dopiero teraz postanowiłeś mi towarzyszyć. Gdzie ta blondyna? Opuściła cię?
Jacob zaśmiał się mi do ucha, przyjęłam to jako drwinę.
-Jesteś zazdrosna Nikki?
-Nigdy nie będę zazdrosna o jakoś blond dziwkę.
-Spokojnie, ty się liczysz tylko.
-Daj spokój gdyby nie nakaz spotykania się ze sobą przez naszych rodziców nawet byśmy się do siebie nie odzywali-mruknęłam podenerwowana.
-Nakaz? Tak to nazywasz?-syknął.
-A jak mam inaczej to nazwać? Nie przepadam za tobą.
-Wczoraj wyglądało to inaczej, gdy odwzajemniłaś mój pocałunek.
-Byłam pijana! To nic nie znaczyło!
Jakiś chłopak spojrzał na nas dziwnie. Uspokoiłam się, bynajmniej próbowałam. Jacob poprowadził mnie na balkon, gdzie nikogo nie było. Opatuliłam się rękoma. Nie było zimno, ale nie wiedziałam co w tamtym momencie mam zrobić z dłońmi. Było nie zręcznie. Brunet chodził non stop wokół basenu, potem nagle podszedł do mnie i położył swoją dłoń na moim poliku. Spojrzał mi głęboko w oczy.
-Dla mnie to nie jest nakaz Nicola.
Użył mojego pełnego imienia, co oznaczało coś poważnego.
-Co?-zdołałam tylko wydusić.
-Chciałbym z tobą być, co prawda nie w taki sposób.
-Myślałam, że ty...
-Że cię nie lubię?-przerwał mi.-Byłem nie miły, przyznaję. Taki jestem.
Drzwi balkonowe otworzyły się, wychylił się z nich Zac, kolega Jacoba. Chyba jego najlepszy przyjaciel.
-Gliny zaraz tu będą. Anna ma nie za miłych sąsiadów-skrzywił się.
Pobiegliśmy razem z nim do Audi i wyjechaliśmy z posiadłości. Miło było ale się skończyło. Zawieźliśmy Zac'a pod jego dom, a potem krążyliśmy po mieście. Bałam się cokolwiek powiedzieć. Jemu zależało na mnie. Uważałam, że cierpi tak samo jak ja, że nie podoba mu się ta cała sytuacja. Myliłam się.
-Zawieziesz mnie do domu?-szepnęłam.
-Nie w tym stanie, dziś znowu będziesz u mnie spała. Lepiej dla nas obu.
Chciałam zaprzeczyć, ale jakoś zabrakło mi siły aby wydusić z siebie jakiekolwiek słowo, zresztą po tym odpłynęłam. Pamiętam tylko wzrok Jacoba na sobie. Te jego cholerne czekoladowe oczy.
-Jacob Grey-
Wyciągnęłam ją z fotela samochodu, a potem po cichu jak tylko potrafiłem zaprowadziłem ją do mojego pokoju i położyłem na łóżku, przykrywając kołdrą. Pogłaskałem ją po poliku, zgarniając włosy z jej twarzy. Nasza rozmowa nie dawała mi spokoju. Skoro mnie tak nienawidzi to dlaczego byla zazdrosna o tą dziewczynę, z którą tańczyłem? Ściągnąłem koszulkę i położyłem się obok dziewczyny, patrząc w sufit. Praktycznie zasypiałem, ale poczułem jak Nicola kładzie głowę na mojej klatce piersiowej i przytula się do mojego boku.
Tak, kochałem ją, w niepojęty dla mnie sposób.
Cudowny! Juz nie moge doczekac sie nastepnego <3
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńwiec tak: po pierwsze, masz talent do pisania i o wiele lepiej się czyta teraz niż gdy nie robiłaś spacji przy znakach interpunkcyjnych jak w prologu :) po drugie, twoje opowiadanie trochę kojarzy mi się z moim, believetour-fanfiction.blogspot.com XD po trzecie na pewno zostanę i będę czytać dalej bo jestem ciekawa jak potoczy się akcja ;)
OdpowiedzUsuńArabelle
na prawdę? podobne? na prawdę to był mój pomysł...
UsuńDziękuję za miłe słowa:)
nie mowie ze to plagiat czy coś po prostu mi się kojarzy, zwłaszcza główna bohaterka :) to nie miała być jakiś 'atak' czy coś XD
Usuńnie przyjęłam tego jako "atak", tylko chciałam upewnić, że w całości to mój pomysł:)
Usuńgenialny , czekam na nn <3
OdpowiedzUsuń