wtorek, 19 sierpnia 2014

I rozdział

Biegłam po łące, w białej sukni, która sięgała mi do kostek. Nigdzie nie mogłam znaleźć wyjścia, ale czułam się wolna, jak nigdy dotąd. Nikogo tu nie było. Byłam sama. Nikt nie miał prawa mi zabronić czegokolwiek. Czy tak właśnie wyglądała wolność? Moje ciało wręcz biło od szczęścia, mój uśmiech na pewno był zaraźliwi. Położyłam się na ziemi, ale dzięki bujnej trawie, było bardzo miękko, jak w moim łóżku. Spojrzałam w niebo. Słońce świeciło mi po oczach, ale nie obchodziło mnie to. Oglądałam chmury, które przekształcały się w zwierzęta. Kiedy zobaczyłam konia z głową człowieka to wybuchłam głośnym śmiechem.
-Nicola- usłyszałam swoje imię.
Nie mogłam rozpoznać głosu, który wydobywał się z lasu. Usiadłam i rozejrzałam się wokół siebie. Nikogo nie widziałam. Spojrzałam głębiej w las. Przymrużyłam oczy widząc cień człowieka. Podeszłam do granicy, między słoneczną łąką, a ciemnym, strasznym lasem. Nie widziałam postaci, która podążała w moją stronę. Nadal była dla mnie zagadką.
-Nicola- ponownie się odezwał i wyciągnął w moją stronę dłoń.
Spojrzałam na nią, a potem na zaciemnioną twarz nieznajomego.
-Czego ode mnie chcesz?
Usłyszałam swój głos, mówiący do niego. Nawet nie chciałam nic mówić. Zapomniałam jak mam wydusić z siebie chociaż słowo, a jednak, wydobyło się ze mnie pytanie.
-Ciebie, Nicola. Chodź.
-Kim jesteś?
Nie odezwał się. Tylko wyciągnął ponownie dłoń w moją stronę i podszedł bliżej. Zamknęłam oczy ze strachu. Poczułam zimny dotyk na moim poliku, który gładził moją skórę. Przeszły mnie ciarki. Otworzyłam oczy i zauważyłam jego. Teraz wiedziałam, że to mężczyzna, który ma nieziemsko czekoladowe oczy.
-Kim jesteś?- powtórzyłam moje pytanie.
-Wszystkim co masz, ukochana- mruknął.
Pocałował mnie w czoło. Czując jego wargi na swojej skórze dotknęła mnie gęsia skórka.
-Nicola Isabella Clarion, spóźnisz się do szkoły!- usłyszałam głos swojej matki.
Chwila. Co? Spojrzałam ostatni raz na mężczyznę, ale ten już odchodził w dal.
-Nie!- krzyknęłam.
Chciałam zawołać go, żeby wrócił, ale wszystko się rozmywało. Czułam, że on jest ważny dla mnie. Ale nie widziałam już ani jego cienia, ani łąki, tylko ściany mojego pokoju.
Usiadłam na łóżku, patrząc się w lustro, które wisiało nad moją toaletką. Zobaczyłam swoje potargane włosy i since pod oczami. Ponownie matka będzie się na mnie drzeć, że nie wyglądam perfekcyjnie. Wstałam z łóżka i poczłapałam się do łazienki, którą sama urządziłam. Napuściłam wody do wanny, po drodze posmarowałam sobie twarz maseczką, która ma odstresować i zrelaksować twarz. Ściągnęłam swoją piżamę i weszłam do gorącej wody. Moje mięśnie rozluźniły się. Dając mi ukoić moje myśli. Nie miałam zamiaru myśleć o śnie, nie był to pierwszy raz. To tylko sen, trzeba o nim zapomnieć i żyć dalej.
-Nicola!- ponowne zawołanie mojej mamy.
Nie miałam siły odkrzyknąć, że zaraz będę. Po prostu wyszłam z wanny i wytarłam staranie, każdy zakamarek mojego ciała. Opatuliłam się ręcznikiem i weszłam do pokoju w poszukiwaniu ciuchów na dzisiejszy dzień w szkole. Wybrałam czarne leginsy i biało-czarną koszulę w paski. Po szybkim makijażu i ogarnięciu moich włosów, zeszłam na dół, chwytając plecak po drodze. Spojrzałam ostatnim,krytycznym wzrokiem na łóżko, które było całe rozwalone. Zamknęłam szczelnie drzwi i zeszłam po schodach do kuchni. Spojrzałam na zegarek, który wisi nad umywalką. Miałam jeszcze kilka minut na spotkanie z Caroline. Wzięłam jabłko i schowałam je do torby. Spojrzałam na mamę, która kręciła się po całym pomieszczeniu w szukaniu czegoś. Ojciec jak zawsze oglądał poranną gazetę.
-Dzisiaj na kolację przyjadą Greyowie. Nigdzie się nie umawiaj. Po szkole od razu do domu. Zrozumiano?
No tak. Piątek. W każdy piątek "mój przyszły mąż" i "teściowie" przyjeżdżają na kolację.
-Tak- mruknęłam pod nosem.
-Zawieźć cię skarbie?- zapytał mój ojciec.
-Nie, przejdę się.
Pożegnałam się z nimi, założyłam trampki i wyszłam na świeże powietrze. Ruszyłam w stronę parku, który znajdował się blisko mojej szkoły. Koło placu zabaw zobaczyłam znaną mi sylwetkę. Uśmiechnęłam się. Dawno jej nie widziałam. Przytuliłyśmy się.
-Nareszcie się widzimy. Jak było na szkoleniach?- zapytała.
Usiadłyśmy na zadbanej ławce.
-Świetnie, poznałam mnóstwo nowych kroków. Tylko co chwila kłóciłam się z Jacobem.
Caroline zaśmiała się. Nadąsałam się.
-To nie jest śmieszne.
Dziewczyna spojrzała na swój zegarek, który zawsze miała na lewym nadgarstku.
-Muszę już iść. O której masz zajęcia?
-Jutro o 16. Spotkamy się o 13?
Kiwnęła potwierdzająco głową i odeszła w stronę swojej szkoły. Obróciłam się na pięcie i po 10 minutach byłam już na parkingu prywatnego Liceum dla bogatych nastolatków. Wszyscy uśmiechali się w moją stronę, niektórzy chłopacy, zwłaszcza z młodszych klas, zagadywali mnie, gwizdali. Przyzwyczaiłam się, że wszyscy na mnie patrzą. Popularność. Lubiłam gdy ktoś zwracał na mnie uwagę, ale czasem chciałam się zapaść pod ziemię i mieć spokój. W szkole nie byłam sobą. Byłam inną sobą. Weszłam do szkoły, jakiś pierwszak otworzył mi drzwi. Podeszłam do swojej szafki, gdzie czekały na mnie "przyjaciółki", które trzymały ze mną. Przywitałam się z nimi wpisując kod do mojej szafki.
-Jak było na szkoleniach?- zapytała Anna, przy okazji przerzucając włosy na drugą stronę.
Przyrzuciłam w myślach oczy.
-Było dobrze.
Grzebałam dalej w swojej szafce szukając nie szczęsnej książki od geografii. Patrycja szturchnęła mnie w ramię. Popatrzyłam na nią pytająco, kiwnęła delikatnie głową w stronę drzwi wejściowych, przy okazji uśmiechając się. Spojrzałam w tamtą stronę. Zobaczyłam Jacoba idącego ze swoimi kuplami. Wywróciłam oczami, wszyscy porozchodzili się na strony, a oni szli środkiem jak królowie. Każdy chłopak w tym pomieszczeniu zazdrościł im tej popularności, a dziewczyny piszczały cicho, mówiąc pewnie jacy to oni są seksowni. Prychnęłam pod nosem. Obróciłam się znudzona tym cyrkiem i dalej szukałam podręcznika. W pewnym momencie poczułam ramiona obejmujące mnie w pasie.
-Jak tam Nikki?- usłyszałam przy moim uchu.
Na korytarzu było absolutnie cicho i mogę się założyć, że wszyscy patrzyli. Obróciłam się i ujrzałam jego czekoladowe tęczówki. Spojrzałam w stronę uczniów, którzy wlepili wzrok w nas. Mój towarzysz zauważył moje zmieszanie i warknął coś do nich.Zapanował ponownie gwar na korytarzu. Wszyscy szykowali się na pierwszą lekcję. Próbowałam odsunąć go od siebie, bo nasze ciała były za blisko siebie, ale w ogóle nie drgnął.
-Wchodzisz w moją przestrzeń.
Uśmiechnął się szeroko, ukazując swoje proste, białe zęby. Odsunął się jednak kilka centymetrów ode mnie. Nadal nie pasowała mi jego bliskość. Zdecydowałam zignorować go. Zadzwonił dzwonek, a ja dalej nie miałam książki.
-Cholera- mruknęłam.
-Co jest Nikki?
Spojrzałam na chłopaka myślałam, że już dawno odszedł, ale on dalej stał.
-Nie mogę znaleźć książki.
Poszperał w plecaku i wciągnął wspominaną rzecz.
-Trzymaj- podał mi ją.
-Nie, dostaniesz kozę.
-Bierz.
Wzięłam książkę, nie chcący dotknęłam jego palców,które były cholernie zimne.Podziękowałam mu za podręcznik i oboje ruszyliśmy w stronę klasy. Mieliśmy takie same lekcje i wszędzie razem siedzieliśmy. Co za ironia...


***

-Panie Grey, gdzie pańska książka?
Spojrzałam w stronę Jacoba. Będzie miał kozę.
-Niestety zapomniałem proszę pana.
-Wiesz co cię czeka...
Podniosłam rękę w górę. Przełknęłam głośno ślinę.
-Panienka Clarion ma coś do powiedzenia?- zapytał nasz nauczyciel od geografii.
-Wczoraj razem się uczyliśmy u mnie w domu i ta książka jest u mnie, więc może tak unieważnić tą karę.Podzielę się z Jacobem podręcznikiem.
-Miło z panienki strony- westchnął.- Niech będzie, to ostatni raz panie Grey.
-Oczywiście- uśmiechnął się do nauczyciela.
Przesunęłam książkę na środek ławki i wlepiłam w nią wzrok. Czułam jak Jacob patrzył się na mnie. Czemu ja to zrobiłam?


***

Wyszłam szybko z klasy. Jacob jednak dogonił mnie.
-Nie musiałaś tego robić. Mógłby cię też wysłać do kozy.
-Pożyczyłeś mi książkę, byłam ci winna coś. Jesteśmy kwita- mruknęłam.
Poszłam dalej ale już bez chłopaka.


***
LUNCH

-Boże,myślałam, że ciebie też wyśle do kozy. Miałaś szczęście dziewczyno- powiedziała Claudia.
-Jesteście tacy słodcy, on ci pożyczył podręcznik- zaczęła Anna.
-A ty go obroniłaś, słodko- skończyła Patrycja.
Miałam już dość ich gadania, cały czas mówią tylko o tym. Usiadłam z tacą do stolika gdzie siedzimy od początku liceum. Spojrzałam na sałatkę, którą musiałam zamówić. Otworzyłam opakowanie i zaczęłam jeść liście sałaty. I znowu zostałam opatulona ramionami. Zgadnijmy kogo? Spojrzałam w górę i znowu zobaczyłam twarz Jacoba. Dziewczyny osunęły się ode mnie i obok mnie usiadł mój przyszły mąż. Jak to dziwnie brzmi.
-Dzisiaj kolacja, pamiętasz?- zapytał mnie.
-Pamiętam.
-Ubierz coś seksownego- mruknął mi w ucho.
Przeszły mnie ciarki, widocznie to zauważył bo zaśmiał się dźwięcznie. Pewnie jego ego jeszcze bardziej sie podwyższyło.
-Ubiorę dresy, pasuje?
-Twoja matka by ci na to nie pozwoliła.
Zamknęłam się, miał rację. Zabiłaby mnie.
-Planuje cię gdzieś zabrać,więc ubierz się porządnie.
-Nigdzie z tobą nie pójdę.
-Chcesz zrobić naszym rodzicom przykrość?- zapytał udając smutnego.
Prychnęłam.Wzięłam plecak i wyszłam ze stołówki. Nienawidziłam gdy mówił o naszych rodzicach, że zawodzę swoich. Robiłam wszystko, żeby byli ze mnie dumni. Jestem popularna i jestem najlepszą uczennicą tej szkoły. Do cholery, co jeszcze mam zrobić? Zgadzam się na bycie z Jacobem, którego nienawidzę. A on mi mówi takie rzeczy. Kiedyś go zabiję, jak nie wytrzymam psychicznie.
-Nicola, czekaj- usłyszałam krzyk Jacoba, który rozniósł się po szkolnym korytarzu.
Szłam dalej, prawie biegnąc do damskiej toalety. Ale znowu był szybszy ode mnie. Złapał mnie za rękę i obrócił mnie przodem do siebie.
-Zostaw mnie w spokoju- krzyknęłam.
-Uspokój się.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić. Znoszę twoje towarzystwo, nie będę słuchać twoich rozkazów. Żegnam.
Zabrałam plecak, który mi spadł i wyszłam ze szkoły. Złapałam za telefon i zadzwoniłam do Caroline.
-Proszę, powiec, że możemy się spotkać.
-Kiedy?- usłyszałam jej zmartwiony głos.
-Teraz.
-Park?
-Tak.
Rozłączyłam się i pobiegłam do parku. Dlaczego on jest tak cholernie wkurzający. Wszystko psuje.


***
WIECZÓR

Obejrzałam się w lustrze. Miałam na sobie czarną sukienkę, z odkrytymi plecami. Prawie cała była z koronki. Włosy miałam spięte z boku i lekko podkręcone. Mocny makijaż podkreślał moje ciemne oczy i rysy twarzy. Natomiast wysokie szpilki świetnie wyszczuplały moje nogi. Przejechałam palcami wzdłuż sukienki. Do pokoju weszła moja matka, również wystrojona. Podeszła do mnie.
-Dlaczego uciekłaś z dzisiejszych lekcji?- zapytała trochę zła.
-Źle się czułam, poszłam do parku, a potem do domu- skłamałam.
-Słyszałam, że obroniłaś dzisiaj Jacoba przed kozą. Świetna robota- uśmiechnęła się do mnie szeroko.
Dla niej liczyło się czy dobrze żyję z Jacobem. Nie obchodziło jej, że go nienawidzę. Muszę z nim być.
-Ślicznie wyglądasz- pochwaliła mnie.
Usłyszałyśmy dźwięk dzwonka. Nabrałam powietrza do płuc i wypuściłam z świstem. Czas zacząć zabawę.


***

Jadłam spokojnie swoją porcję deseru. Jacob siedział obok mnie spięty. Nasi rodzice rozmawiali jak zwykle o naszej przyszłości. Teraz mówili o ślubie. Ustalali już nawet datę. Dlaczego ja muszę to znosić?
-Przepraszam państwa, ale chciałbym zabrać już Nicolę na imprezę. Jeśli oczywiście państwo Clarion się zgodzą.
-Oczywiście skarbie, nie macie co siedzieć w naszym towarzystwie- moja mama jest cholernie oczarowana nim.
Chłopak pomógł mi ubrać płaszcz. Pożegnaliśmy się z naszymi rodzicami, wyszliśmy z domu trzymając się za ręce. Czułam na sobie ich wzrok, pewnie spoglądają z okna i mówią jacy jesteśmy słodcy i dopasowani do siebie. Weszłam do samochodu w ogóle sie nie odzywając do osobnika obok mnie. Jechaliśmy jak zawsze szybko. On kochał szybką jazdę. Stanęliśmy obok domu, skąd dochodziła głośna muzyka. Wyszłam z samochodu, które wcześniej otworzył przede mną chłopak. Szliśmy znów za rękę. Musieliśmy udawać zakochaną w sobie parę, która nie widzi świata poza sobą. Dom był ogromny i świetnie urządzony. Wszędzie było mnóstwo osób. Ściągnęłam płaszcz i powiesiłam go na wieszaku, przy wejściu. Każdy się o siebie ocierał. Czuć było pot i alkohol oraz dym tytoniowy. Jak ja dawno nie paliłam. Podeszłam z Jacobem do baru, zamówił mi drinka, a sobie kieliszek wódki. Usiadłam wygodnie na krzesełku popijając napój alkoholowy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Zauważyłam dziewczyny, które już szły w moją stronę,razem z kuplami Jacoba. Pocałowałyśmy się na przywitanie w policzek. Okazało się,że jest dla nas zarezerwowane specjalne miejsce. Usiedliśmy na kanapie. Chłopacy już gdzieś zniknęli.
-Świetna sukienka zazdroszczę ci jej.
-Jacob pewnie padł co?
-Mama ci ją zaprojektowała?
Cały czas zadawały mi pytania a ja piłam ich drinki. Po godzinie miałam już mocną fazę. Tańczyłam, piłam, nawet śmiałam się z dziewczynami, a rzadko to robię.
-Musisz więcej pić, wtedy jesteś rozluźniona- powiedziała Claudia.
-Robię imprezę jutro, wpadniesz?- zapytała mnie Anna.
-Jasne, skarbie.
Zaśmiałyśmy się głośno. Jacob do mnie podszedł i usiadł obok mnie. Wszyscy się ulotnili. Chciałam wziąć nowego drinka, ale chłopak zabrał mi go.
-Przesadziłaś z alkoholem Nikki.
-Przesadzasz. W końcu się bawię. Oddaj mi go.
-Nie. Wystarczy na dziś. Twoi rodzice mnie zabiją.
Przybliżyłam się do niego.
-Oni cię uwielbiają, to nie możliwe.
Przełknął głośno ślinę. Mam go. Złapałam go za koszulkę i jeszcze bliżej przybliżyłam do siebie. Prawie stykaliśmy się ustami. Nie zamierzałam go pocałować, chciałam tylko odzyskać swój drink. Jednak on zrobił coś czego bym się nie spodziewała i gdybym była trzeźwa, to nigdy by się nie wydarzyło. Pocałował mnie. Nie panowałam nad sobą. Odwzajemniłam pocałunek. Usiadłam na niego rozkrokiem. Bawiłam się jego włosami, a on jęczał co chwila. Trzymał ręce na mojej talli. Nie wiedziałam co robię, ale nie chciałam przestać. Jacob przygryzł mi wargę, dzięki czemu dostał się językiem do środka, ponieważ z zaskoczenia otworzyłam usta. Walczyliśmy o dominację, niestety on wygrał. Uśmiechnął się przy pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie zdyszani. Zabrałam mu drinka. Chciałam zejść z jego kolan, ale nie pozwolił mi, dalej trzymał mnie mocno w talli.
-Wyglądasz cudownie- szepnął mi w ucho.
Uśmiechnęłam się delikatnie.

_______________________________________________________________


Witam w wszystkich. Rozdział pierwszy już jest! Myślę, że spodoba wam się i będziecie zaciekawieni co będzie dalej. Mam dużo niespodzianek dla was.

Proszę wpisywać się do zakładki INFORMOWANI, jeśli chcecie być  na bierząco.

Ignoruję prośby w komentarzach pod rozdziałami.

Zapraszam także do zakładki BOHATEROWIE .

Czekam na wasze opinie. Mam nadzieję, że będzie ich dużo. Proszę każdego czytającego chociaż o jedno słowo. Jest to bardzo dla mnie ważne.

7 komentarzy:

  1. zaczyna sie swietnie..podoba mi sie
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  2. nie powiem ... boski rozdział normalnie KLASA ;*
    czekam z niecierpliwością na kolejny cudny rozdział *.*
    <3333
    @majka12xxo

    OdpowiedzUsuń
  3. zostałaś nominowana do libster blog ... :*
    więcej info tutaj : http://on-life-jb-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chce juz nastepny, to jest super!

    OdpowiedzUsuń